
Autor - BlackFalcon
Episode 7 - "Morderstwo"
Mówiąc to, Massimo gwałtownie nacisnął na pedał hamulca i obrócił się do tyłu. W ręku trzymał broń.
- Przewidziałem, że będziesz chciał posłużyć się moją, więc na wszelki wypadek zabrałem drugą - wyjaśnił Johnowi. - Przykro mi, ale dzisiaj ty musisz zginąć. Byłeś moim najlepszym przyjacielem. Nigdy nie zapomnę tego, co wtedy zrobiłeś, ale mam rozkazy i wiesz, że muszę je wykonać. Żegnaj.
Miał tylko ułamki sekund. Człowiek, któremu zaufał, zdradził go i chce zamordować - znów został zdradzony! Massimo tyle mu zawdzięczał!
Być może ten właśnie fakt dał sklepikarzowi szansę. Cavaldi chciał jeszcze coś dodać, widać było, że odgórne przykazy walczą w nim z wdzięcznością dla przyjaciela i to go zgubiło. Może John wiele lat sprzedawał w sklepie, ale reakcje nadal miał błyskawiczne. A on nie wygłaszał pożegnalnych przemówień...
Raz, dwa, trzy, cztery...Cztery kule wyskoczyły z lufy jego broni, którą na ten moment przestał celować w pasażerkę. Krew bryzgnęła na ubranie Massima, plamiąc siedzenie i rozpryskując się wokoło. Oczy zdrajcy, jeszcze żywe, patrzyły z domieszką nienawiści, zaskoczenia i...podziwu. Cavaldi osunął się na fotelu kierowcy. Sklepikarz znów zwrócił pistolet w kierunku nieruchomej, zmartwiałej ze strachu kobiety i rzekł do umierającego Massima:
- Byłeś jedynym, któremu ufałem. A jednak mnie zdradziłeś. Po tym, jak Bagwell mało nie pozbawił mnie gardła, nauczyłem się wierzyć w Boga i wybaczać. Wybaczam ci więc twoją zdradę, przyjacielu. Niech Bóg cię rozgrzeszy.
Droga nadal była pusta, toteż powiedział do kobiety:
- To jedna z rzeczy, której szczerze nienawidzę robić. Brudzi się cały samochód. Bądź tak dobra i pomóź mi go wrzucić do bagażnika, wóz będzie mi jeszcze potrzebny - wysiadł z bronią w ręku.- Tylko się pospiesz. Nie mam ochoty na przebijanie się przez kordon policji.
Zmęczenie? Zmęczenie w jego głosie, czy tylko jej się wydawało? Mogło to być spowodowane ostatnimi przejściami - wszak wciąż obciążał kostkę, a przed chwilą mało nie zginął - ale kiedy mówił o policji, wyczuła jakby niechęć, brak ochoty na jakąś większą akcję? Może to była jej szansa?
Spojrzała przez chwilę na niego, ale w oczach zobaczyła tylko pośpiech, opuściła więc pojazd z drugiej strony i zamknęła drzwi. Kazał jej chwycić trupa Massima za nogi, a sam schował broń pod ubranie, ale tak, żeby mógł szybko do niej sięgnąć w razie potrzeby. Chwycił ciało z drugiej strony i dał znak, żeby razem podnieść zwłoki. Massimo był bardzo ciężki, oddychała szybko, podnosząc go na odpowiednią wysokość. W tej chwili coś do niej dotarło - przecież Abruzzi ma obie ręce zajęte! Broń, owszem, może w każdej chwili po nią sięgnąć, ale zanim puści ciało Cavaldi'ego, ona może już być daleko stąd! Myśli jak płomienie przebiegły jej przez umysł i w sekundę później nogi Massima z hukiem upadły na szosę, a kobieta puściła się biegiem, byle dalej od tego mordercy. W płucach ją paliło, ale wierzyła, że uda jej się...
Nie zdążyła dobiec nawet metra, kiedy złapał ją mocno od tyłu i przystawił broń do szyi.
- Posłuchaj...Mam już dość tego wszystkiego, a jeśli będziesz mi utrudniać, zginiesz tutaj, na tej drodze. Rozumiesz? Natychmiast wsiadaj do samochodu!
Szarpnął ją w stronę wozu i cały czas mierząc do niej z broni otworzył drzwiczki i prawie wrzucił kobietę do środka samochodu. Zatrzasnął drzwi i powiedział:
- Siedź tutaj, sam to zrobię!
Dyszała ciężko, nie ważąc się już na żaden ryzykowny uczynek, odwróciła tylko głowę do tyłu i patrzyła, jak uciekinier z Fox River sam usiłuje schować ciało byłego przyjaciela do bagażnika. Udało mu się to w końcu, chociaż z trudem, potem podszedł powoli do wozu, otworzył drzwi od prawej strony i rzekł do kobiety:
- Przesiądź się na miejsce obok kierowcy. Muszę cię mieć na oku.
Zrobiła to, co jej kazał i cierpliwie zaczekała, aż John wsiądzie do środka.
- Teraz ja prowadzę. Zrób rachunek sumienia, niedługo dołączysz do tego zdrajcy Massima.
Zapalił silnik. Wóż powoli zaczął się toczyć do miejsca swego przeznaczenia. Z jednym trupem w bagażniku oraz kobietą, która czeka już na swoją śmierć, John Abruzzi udawał się w dalszą drogę.
The end of episode 7